Cumberland Bay - St.Vincent - Karaiby

Cumberland Bay - St.Vincent - Karaiby - to kotwicowisko takie jakich wiele innych na Karaibach. Rzucamy kotwicę i kierujemy się rufą w kierunku brzegu.
Podpływając jeszcze dość daleko od zatoki zostajemy przechwyceni przez tubylców, którzy za 10 dolarów karaibskich (1 amerykański to 2,6 dolara karaibskiego) pomogą nam i przywiążą cumę do palmy na brzegu. Wieje stały Passat w rufę tak ze kotwica z dziobu tylko nas stabilizuje.

Ostatni raz byłem tu dwa lata temu. Teraz zaskoczyło mnie że osada się rozwinęła, powstały nowe „ restauracje”. Za pieniądze z Unii Europejskiej jak informuje tablica powstał punkt tankowania wody.

Bardzo wygodne miejsce. Cumujemy longside do wybudowanego drewnianego pomostu i czy zatankujemy 600 litrów czy 1000 litrów płacimy 60 dolarów karaibskich. Tak że warto podpłynąć tam praktycznie z pustymi zbiornikami Jeżeli pod wieczór nie ma innych jachtów chętnych do tankowania, obsługa pozwoli nam przenocować przy pomoście.

Nasza załoga wybrała na wieczór opcję restauracji Mamy Elmy - „mocno” lokalnej. Jedzenie było znośne, lecz nie powalało wyrafinowaniem. Skipper je tam za darmo a ceny są przystępne.

Jeszcze do niedawna rejon ten uchodził za niezbyt bezpieczny, ze względu na częste kradzieże. Teraz nie mieliśmy takiego odczucia. Lokalni mieszkańcy są przyjaźni, chętni zorganizować oczywiście za opłatą wycieczki do wulkanu lub na wodospady. Jednak są o wiele mniej natarczywi niż kiedyś i zaczęli rozumieć: nie dziękuje!

Jacek Szczepaniak

Autor tekstu: Jacek Szczepaniak